Wydarzenia Sucha Beskidzka

Jordanów: Rajcy zignorowali apel

Mieszkańcy Jordanowa chcieliby wiedzieć, dlaczego za wywóz odpadów muszą w tym roku płacić dużo więcej niż w ubiegłym. Dlatego jeden z nich postanowił nakłonić radnych, by złożyli do burmistrz miasta interpelację w tej sprawie. Sądził bowiem, że odpowiedź na nią rozwieje wszelkie niejasności i wątpliwości. Próżne jednak były jego nadzieje!

Wśród mieszkańców Jordanowa nie brak jest dociekliwych osób. Takich, które na drastyczną podwyżkę lokalnych opłat lub podatków zgodzą się tylko wtedy, gdy wiedzą, że jest ona racjonalnie uzasadniona. Jednak w przypadku gwałtownego wzrostu stawek za wywóz śmieci trudno się było dopatrzyć choćby śladu logiki. Jak pisaliśmy TUTAJ, doprowadziło do niego unieważnianie przez burmistrz Iwonę Bilską kolejnych przetargów na odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych. Na ten, który zakończył się wyłonieniem wykonawcy, wpłynęła tylko jedna oferta, znacznie mniej korzystna od niektórych z poprzednich. W efekcie od lutego opłaty ponoszone przez jordanowian wzrosły z 7 do 10 zł od osoby miesięcznie (za wywóz odpadów zbieranych selektywnie) oraz z 10 do 20 zł (w przypadku śmieci mieszanych). To i tak dużo mniej niż wynoszą realne stawki za te usługi, wyliczone na podstawie kwoty, którą trzeba zapłacić odbierającej odpady firmie. Są one o prawie 100 proc. wyższe od ubiegłorocznych, więc radni zdecydowali się ustalić ceny dla mieszkańców na niższym poziomie, a resztę (ponad 174 tys. zł w skali roku) dopłacić z budżetu miasta, czyli pośrednio również z kieszeni jordanowian.

Burmistrz nie umiała lub nie chciała wyjawić nam powodów, które skłoniły ją do wyboru tak niekorzystnej oferty, co rozsierdziło niektórych z naszych czytelników. Dlatego jeden z nich – Jan Konrad, działający w imieniu nie tylko swoim, ale i innych mieszkańców Jordanowa, wystosował do radnych apel, w którym napisał: Burmistrz miasta, ustosunkowując się do wątpliwości wyrażonych w artykule, wyjaśnia, co następuje: „Dołożyłam wszelkich starań i z najwyższą starannością prowadziłam postępowanie. W ubiegłym roku nie byłam w stanie przewidzieć tegorocznej sytuacji na rynku, a inne gminy w tym samym czasie rozstrzygały przetargi na korzystniejszych warunkach”. To lakoniczne i lekceważące „wyjaśnienie” obraża zarówno mieszkańców jak i organ, którym jest rada gminy (…) Na czym polegały te starania pani Iwony Bilskiej i w czym przejawia się ta najwyższa staranność? (…) Gdyby pani burmistrz kierowała się prawami rynku, a nie próbowała coś przewidywać, to dziś odpady kosztowałyby 7, a nie 10 zł.

Na koniec zwrócił się do radnych z prośbą o wnikliwą ocenę faktów związanych z przetargami na odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych z terenu Jordanowa, ogłoszonymi w 2016 i 2017 roku, a następnie złożenie interpelacji w tej sprawie. Takiej, aby niejako zmusić szefową miasta do obszerniejszej, rozwiewającej wszelkie wątpliwości odpowiedzi, którą każdy jordanowianin będzie mógł przeczytać w protokole z obrad samorządu. Zapewne Państwo Radni wiedzą, jakimi przesłankami kierowała się burmistrz, decydując, że oferta 648 tys. zł na rok 2018 jest korzystniejsza niż na przykład niecałe 460 tys. zł rocznie na lata 2018 i 2019, niemniej jednak wskazanym by było, żeby mieszkańcy również poznali tę argumentację. Łatwiej będzie nam płacić 10 zamiast 7 zł, jeżeli będziemy przekonani, że tak jest dla nas lepiej – apelował.

Jan Konrad wysłał na adres e-mailowy ratusza dwa pisma dotyczące tego samego problemu, obydwa w styczniu. W dwa dni po nadaniu jednego z nich otrzymał informację, iż jego apel został przekazany drogą elektroniczną wszystkim 15 radnym oraz burmistrz Iwonie Bilskiej. I to była jedyna reakcja, jakiej się doczekał. – Do tej pory żaden z radnych nie zdecydował się zadać pani burmistrz nurtujących mieszkańców pytań w formie pisemnej. A przecież zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym rada miasta kontroluje działalność burmistrza i ma obowiązek ocenić, czy to wszystko, co pani Bilska zrobiła w związku z przetargami na odbiór i zagospodarowanie odpadów jest uzasadnione ekonomicznie, formalnie oraz prawnie. Ale w ciągu całej kończącej się kadencji jordanowscy radni nie złożyli ani jednej interpelacji, w żadnej sprawie – mówi Jan Konrad.

Nie jest w Jordanowie tajemnicą, że większość miejskich rajców bez mrugnięcia okiem akceptuje wszystkie decyzje Iwony Bilskiej. Jednak są w samorządzie przynajmniej dwie osoby, które czasem ośmielają się je kwestionować. I to do nich zadzwoniliśmy z pytaniem, dlaczego nie zareagowały na apel Jana Konrada. – Nie dostałem żadnego maila od tego pana. Sam, z własnej inicjatywy pytałem o te przetargi i dopłaty do śmieci na sesjach i komisjach, lecz dostawałem tylko wymijające odpowiedzi, żadnych konkretów – twierdzi radny Józef Kołodziej.

Drugi opozycjonista, Krzysztof Cieżak pamięta e-maile Jana Konrada, ale – jak przyznaje – nie widział powodu, by zgłaszać sugerowaną przez ich autora interpelację. – Na jednej z sesji, chyba w lutym, jakoś niedługo po tych pismach, radny Józef Kołodziej pytał o poruszane w nich kwestie, ale pani burmistrz odpowiedziała bardzo enigmatycznie, jak to ma w zwyczaju. Wcześniej ta sprawa omawiana była na posiedzeniu Komisji Rozwoju Gospodarczego i Finansów. I wtedy również nie sposób było uzyskać od pani burmistrz jasnego i klarownego wytłumaczenia. Ale z tego, co mówiła, wynikało, że firma, która składała w przetargach najtańsze oferty nie miała umowy z regionalną instalacją przetwarzania odpadów komunalnych, co było niezgodne z procedurą przetargową – wyjaśnia. 

google_news