Wydarzenia Sucha Beskidzka

Miniparku nie będzie?

Jeszcze siedem lat temu w Makowie Podhalańskim nie było praktycznie żadnych atrakcji dla dzieci i dorosłych. Od tamtej pory w mieście powstały boiska, place zabaw, skatepark, siłownia na wolnym powietrzu, kluby seniora, a nawet plaża, ale wciąż brakuje parku. Burmistrz planuje utworzyć jego namiastkę, by jednak mógł to zrobić, potrzebuje pomocy… proboszcza.

Duży skwer przecięty alejkami lub minipark w Makowie miałby powstać na terenie, który zajmuje dawna wikarówka z ogrodem, pomiędzy ulicami Szpitalną, ks. Dźwigońskiego i Sienkiewicza. Burmistrz miasta Paweł Sala oczyma wyobraźni już widzi ten teren przekształcony w uroczy, pełen zieleni i kwiatów zakątek, miejsce spacerów i wypoczynku pod gołym niebem. Miałby on stanowić swego rodzaju przedłużenie Rynku, dzięki któremu otwarta, niezabudowana przestrzeń ciągnęłaby się aż do Urzędu Miejskiego. Aby jednak udało się ziścić te wizje, gmina musi odkupić działkę od Kościoła, a to niełatwe zadanie. Jeszcze rok temu Paweł Sala był przekonany, że nie będzie z tym większych problemów, gdyż proboszcz parafii Przemienienia Pańskiego w Makowie, ksiądz Tadeusz Różałowski wydawał się przychylny pomysłowi. Mimo to sprawa utknęła w martwym punkcie.

– Kiedy tylko mam okazję rozmawiać z proboszczem, staram się nawiązać do tej sprawy. Ksiądz Różałowski nie odżegnuje się od sprzedaży, ale zapewne chciałby wynegocjować korzystną dla siebie cenę. Z kolei w moim interesie jest kupić ten grunt jak najtaniej, a w każdym razie nie drożej niż wyceniane są działki w tym rejonie. Proboszcz jednak uważa, że budynek wikarówki też przedstawia jakąś wartość, choć moim zdaniem nadaje się tylko do rozbiórki. Podnosi ponadto, iż można tę nieruchomość sprzedać tylko raz. Jej posiadanie jest rodzajem zabezpieczenia, którego zabraknie, gdy już zostanie spieniężona – mówi Paweł Sala.

W rozmowie z nami ks. Tadeusz Różałowski stwierdził natomiast, że dotychczasowe dyskusje z włodarzem na temat dawnej wikarówki były tylko niezobowiązującą wymianą zdań. – Nie wiem nawet, czy chciałbym sprzedać ten teren, który jest przecież bardzo atrakcyjny, bo zlokalizowany w samym centrum miasta. Dotąd nie pozbyłem się żadnej nieruchomości, poza tym nie do mnie należy podjęcie decyzji o sprzedaży. Jeśli dostanę od burmistrza oficjalne pismo w tej sprawie, prześlę je do kurii – powiedział. 

google_news