Wydarzenia Cieszyn

Sieroty na czterech łapach

Fot. Dorota Krehut-Raszyk

Miały towarzyszyć jej na „stare lata” i tak było. Osładzały jej codzienność i dawały poczucie bezpieczeństwa. W ogromnym domu z ogrodem, usytuowanym na obrzeżach Wisły, mieszkająca samotnie starsza pani czuła się raźniej i spokojniej. A psy – Raksio i Maksio – były szczęśliwe, bo wyszły ze schroniska…

Historia miała swój początek dziesięć lat temu, kiedy pani Wanda odwiedziła cieszyński azyl. W oko wpadło jej dwoje szczeniąt i razem z nimi wróciła do Wisły. Ofiarowała im całe swoje serce i ciepły dom. Niestety, wiosną tego roku nagle zachorowała, trafiła do szpitala, a potem do domu opieki i do ukochanych psów już nie wróciła. Niedawno odbył się jej pogrzeb…

Raksiowi i Maksiowi grozi powrót do schroniskowych boksów. Sąsiedzi pani Wandy i ludzie dobrej woli, których los osieroconych psów połączył, nie chcą jednak na to pozwolić. Bo doskonale wiedzą, jak wiele czworonogi znaczyły dla swojej pani i pamiętają, z jaką troską się nimi zajmowała. I z pewnością nie wyobrażała sobie, aby po jej śmierci Raksio i Maksio trafiły do azylu.

– Śmierć pani Wandy i niepewna przyszłość jej psów to dla nas wszystkich podwójny dramat. Tak naprawdę mamy czas do końca listopada, by znaleźć dla zwierząt nowe domy – mówi pani Agata, sąsiadka pani Wandy, która od kwietnia dogląda Raksia i Maksia – kilka razy dziennie przynosząc im wodę i jedzenie, wyprowadzając na spacery, czesząc, dając czas i odrobinę czułości. Podobnie robią pani Mirosława z panem Maciejem, małżeństwo mieszkające niedaleko, które nie mogło przejść obojętnie wobec tej historii. Opiekujące się czworonogami rodziny mają już po 2-3 adoptowane psy, więc nie jest im lekko.

Psy zostały wykastrowane, są szczepione, zdrowe i silne, choć wydarzenia ostatnich miesięcy z pewnością na nich się odbijają. Ogromnie tęsknią za swoją panią. Siedząc na ganku domu, w którym się wychowały, cały czas wpatrują się w furtkę, mając nadzieję, że pani Wanda wreszcie w niej stanie i jak zwykle wesoło zawoła „Raksio, Maksio, do mnie!”…
Poszukiwania nowych domów dla czworonogów trwają od kilku miesięcy. Cała Wisła obklejona jest ogłoszeniami, znajdują się one także w internecie, ale nie przynoszą efektu. Organizowana jest również zrzutka pieniędzy na ewentualny hotelik, by zwiększyć szanse na adopcje. Pieniądze – z dopiskiem „na psy pani Wandy” – można wpłacać na konto Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt „AS” Animals Security z Ustronia: 22 8129 0004 2001 0016 0847 0001, które wspomaga osoby opiekujące się Raksiem i Maksiem.

– Nasze działania konsultujemy z psią behawiorystką. Podpowiada nam, jak postępować ze zwie-rzętami, które przez dziesięć lat przebywały właściwie tylko ze swoją panią, nie mając większego kontaktu z nikim innym. Psy są przyjazne, łagodne, mają dobre usposobienie, ale potrzebują mądrego prowadzenia. Idealnie nadają się do domu z ogrodem, nie do bloku. Mogą być adoptowane razem lub osobno, ale najlepiej w jednym czasie – mówi pani Mirosława, która zaopatrzyła Maksia i Raksia w budy stojące w budynku gospodarczym.

W sprawie adopcji czworonogów można dzwonić pod numery telefonów: 666 922 994 lub 606 238 599.

google_news