Wydarzenia Bielsko-Biała

Sprawdzamy, jak spalarnia działa w praktyce!

W Poznaniu planom budowy spalarni odpadów komunalnych też towarzyszyły niepewność i obawy ze strony mieszkańców. Jak jest dzisiaj, po niemal sześciu latach od czasu, gdy rozpoczęła działalność? I jakie rady poznaniacy mają teraz dla bielszczan? Pojechaliśmy do tego pięknego miasta, porozmawialiśmy z mieszkańcami, zajrzeliśmy do instalacji spółki PreZero Zielona Energia, wgłębiliśmy się w jej raporty i spieszymy z odpowiedziami.

Dekadę wcześniej

To, co dzisiaj dzieje się w Bielsku-Białej w sprawie planów budowy instalacji termicznego przekształcania odpadów, w Poznaniu „przerobiono” już ponad dziesięć lat temu. Pierwsze decyzje środowiskowe samorząd procedował już w latach 2008-2010. Nie brakowało burzliwych dyskusji. Niektórzy mieszkańcy podnosili takie argumenty, jak możliwy spadek wartości gruntów wokół spalarni czy mówili o obawach dotyczących tego, że do pieca będzie trafiać dosłownie wszystko i że może dochodzić do awarii. – Gdy udowodniono, że instalacja nie będzie wpływać negatywnie ani na środowisko, ani na komfort życia, mieszkańcy powiedzieli: „dobrze, stwórzmy ją, ale musi być i dla nas jakaś korzyść”. I tak przeszliśmy do czynów. Płynna i budująca zaufanie współpraca z miastem i lokalną społecznością jest kluczowa przy tego typu projektach – wspomina dziś Szymon Cegielski, dyrektor zakładu spółki PreZero w Poznaniu.

Jedyna taka

Spalarni w Polsce jest raptem osiem, a ta w Poznaniu – druga pod względem wielkości – jest wyjątkowa przede wszystkim z jednego powodu – jest jedyną, zrealizowaną na mocy umowy o partnerstwie publiczno-prywatnym, zawartej w 2013 roku pomiędzy Miastem Poznań a PreZero Zielona Energia sp. z o.o. Inne tego typu inwestycje realizują powoływane przez miasta spółki, a w jednym przypadku spółka Skarbu Państwa. W ramach kooperacji, Poznań przekazał partnerowi prywatnemu działkę pod budowę instalacji, a ten z własnych środków zrealizował inwestycję i zarządza nią przez okres 25 lat, ponosząc wszelkie ryzyko związane z jej funkcjonowaniem, jak i koszty bieżącego utrzymania i remontów. Władze miasta w umowie o PPP zobowiązały się dostarczać odpowiednią ilość odpadów, aby spalarnia mogła efektywnie funkcjonować w czasie obowiązywania umowy. W zamian za dostarczenie odpadów, PreZero Zielona Energia zobowiązana jest do wytworzenia odpowiednich ilości energii cieplnej i elektrycznej oraz przekazania przychodów ze sprzedaży obu rodzajów energii do budżetu miasta. Sposób finansowania ITPOK w Poznaniu jest nowatorski, a projekt jest jedną z pierwszych takich inwestycji zrealizowanych w Europie. Konstrukcja umowy PPP została bowiem tak przygotowana, aby pozwolić na połączenie środków pochodzących od partnera prywatnego ze środkami unijnymi. Pokazuje to, że zaufanie do instalacji było w Poznaniu tak duże, że nie było obaw powierzenia jej eksploatacji prywatnemu podmiotowi.

Budowa ITPOK w Poznaniu rozpoczęła się w kwietniu 2014 roku, a już na początku 2016 roku prowadzono tzw. próby zimnego rozruchu, by uruchomić ją na dobre pod koniec tego samego roku. Łączny koszt inwestycji wyniósł ok. 832 mln zł. Dziś nowoczesna instalacja PreZero generuje ponad 100 mln zł obrotu rocznie, a wartość wytworzonej tu i sprzedanej energii elektrycznej sięga niemal 40 mln zł. Wszystko to powoduje, że tak wielka inwestycja potrafi na siebie zarobić, co szczególnie jest dużym odciążeniem dla budżetu Poznania.

Paradoks komina

Wiele ciekawych aspektów jest związanych z lokalizacją spalarni. Mieści się ona na obrzeżach miasta, choć tylko około 5 kilometrów od centrum. Tuż obok znajdują się elektrociepłownia i kruszarnia, kawałek dalej jest duża oczyszczalnia ścieków, a ta część miasta aż roi się jeszcze od rozmaitych zakładów, w tym fabryk i magazynów. Jest na przykład największy skład opon w kraju, jest fabryka firmy Nivea, są zakłady drobiarskie, fabryka armatury sieciowej. Z drugiej strony, tuż obok rozciąga się teren Natury 2000 i są piękne tereny Parku Krajobrazowego Puszcza Zielonka, gdzie lubią aktywnie wypoczywać mieszkańcy. Dzięki nowemu układowi drogowemu, którego budowa niejako towarzyszyła budowie spalarni, ceny nieruchomości – wbrew przewidywaniom z okresu planowania inwestycji – poszybowały w górę, a budynki deweloperskie wyrastają jak grzyby po deszczu. – Wszyscy tu pracujemy na co dzień. Zauważamy standardowe dla stref przemysłowych niewygody, ale, choć niektórym trudno w to uwierzyć, dane są jednoznaczne. Powietrze, które opuszcza komin naszej instalacji jest czystsze od tego, które jest do niego wtłaczane. Trudno chyba bardziej przemówić do wyobraźni niż tym argumentem, popartym przecież badaniami stanu powietrza – zwraca uwagę Szymon Cegielski.

 

Tysiąc stopni

Jak wygląda praca spalarni? Dyrektor zakładu oprowadził nas po instalacji, tłumacząc cały proces technologiczny. Rzecz jasna, proces rozpoczyna się od przywożenia i ewidencjonowania odpadów. – Nie ma żadnego ryzyka dotyczącego tego, że odpadów mogłoby zabraknąć po wzroście poziomu „segregacji u źródła” czy też recyklingu w Polsce. Analiza danych z całej Europy pokazuje, że kraje z wybitnie wysokimi poziomami recyklingu mają najwięcej instalacji termicznego przekształcania odpadów i w żaden sposób nie są one substytutem właściwej segregacji. Spalamy tylko te pozostałości, których nikt nie może już w żaden inny sposób wykorzystać – zwraca uwagę Szymon Cegielski. – Wcześniej spotykaliśmy się z uwagami, że będą nam wozić odpady z całego kraju, jednak instalacja ma określoną przepustowość, a wyprodukowana tu energia cieplna i elektryczna przekłada się na większe korzyści dla Poznania – dodaje. – Przy tym odpadów nie zabraknie także z powodu ceny. U nas „cena na bramie”, której wysokość – co ważne – zależy od miasta, to ledwie 175 zł, podczas gdy w innych instalacjach tego typu cena jest około dwukrotnie wyższa, nie wspominając o jeszcze wyższych cenach na bramach wielu składowisk – uzupełnia.

Samochody, które przyjeżdżają z odpadami, są kierowane do hali dostaw. Następnie odpady trafiają prosto do bunkra przez jedną z sześciu bram wyładowczych. Wyładunek odbywa się w zamkniętej hali, gdzie wykorzystuje się podciśnienie, a odpady trafiają do szczelnie zamkniętej fosy z instalacją dezodoryzującą. Wszystko to powoduje, że trzeba mieć bardzo wyczulony węch, aby w pobliżu owej hali zorientować się, że trwa tam wyładunek odpadów. Nawet stojąc obok śmieciarek, właśnie dzięki podciśnieniu, zapach nie drażni nozdrzy.

Odpady z leja zasypowego, dzięki pracy operatora imponującego chwytaka, trafiają bezpośrednio na ruchomy ruszt, na którym przesuwają się jednostajnie w dół, a cały proces spalania jest kontrolowany. Temperatura spalania odpadów może wynieść ponad tysiąc stopni Celsjusza i jest znacznie wyższa od temperatury osiąganej w piecach domowego użytku. Dzięki temu już w komorze spalania następuje znaczna redukcja powstających zanieczyszczeń. Co ciekawe, proces spalania można obserwować przez specjalne okienko, którego można nawet bez obawy przed poparzeniem dotknąć, co robi wrażenie na odwiedzających tę instalację.

Zielona energia

A teraz to, co najważniejsze, co sprawia, że odpady, które w innym przypadku powiększałyby tylko góry na składowiskach, przynoszą korzyść ludziom i środowisku – wytwarzanie energii. Ciepło wytworzone podczas spalania odpadów podgrzewa wodę w kotle zintegrowanym z rusztem. Powstała w tym procesie para wodna jest przekazywana do turbiny napędzającej generator. Urządzenie to jest odpowiedzialne za produkcję energii elektrycznej, która zasila krajową sieć elektroenergetyczną. Z kolei para pochodząca z upustów turbiny jest wykorzystywana do produkcji energii cieplnej kierowanej do miejskiej sieci ciepłowniczej. Instalacja wytwarzania energii działa w systemie kogeneracji, co oznacza, że może jednocześnie produkować ciepło i prąd. – To powoduje choćby to, że obecne podwyżki cen prądu mają i dobre strony. Bo to miasto korzysta na wytworzonej energii, co sprawia, że tzw. cena na bramie, gdzie trafiają odpady mieszkańców aglomeracji, jest niska. To wszystkim się opłaca – i mieszkańcom, i środowisku – stwierdza dyrektor zakładu. Trzeba tu zaznaczyć, że ITPOK w Poznaniu jest w czołówce pod względem wytwarzania energii cieplnej i elektrycznej, a znaczna część tak wytworzonej energii określa się jako „zieloną”.

 

To nie koniec ekologicznych form wykorzystania odpadów, bo to samo dzieje się w przypadku pozostałości poprocesowych, które są używane do budowy dróg. – O naszej spalarni nie słyszałem złego słowa – powiedział nam jeden z zagadniętych o poznańską instalację taksówkarzy, którzy – jak wiadomo – wiedzą, o czym się mówi w mieście. – I tak rzeczywiście jest. Nie marnują się w żaden sposób nawet odpady poprocesowe, choć stanowią około jedną trzecią objętości w stosunku do przywożonych odpadów. To żużle powstałe w wyniku spalania oraz pyły z oczyszczania spalin i odpylania kotłów. Są one odpowiednio zagospodarowywane zarówno poza, jak i na terenie instalacji i poddane procesom odzysku. W instalacji odzyskuje się z żużli metale żelazne i nieżelazne, a pozostała frakcja jest wykorzystana jako kruszywo syntetyczne do mieszanek betonowych. Z kolei pyły mogą być użyte jako wypełnienie pustych wyrobisk w kopalniach soli manganu i potasu – tłumaczy Szymon Cegielski.

Pod pełną kontrolą

A teraz to, w co najbardziej uderzają przeciwnicy spalarni odpadów, strasząc mieszkańców zanieczyszczeniami i brakiem kontroli, czyli kwestia emisji zanieczyszczeń i ich monitorowania. Wszystkie parametry procesów zachodzących w instalacji są stale sprawdzane i optymalizowane. Monitoring emisji odbywa się przez zamontowane na kominach czujniki i analizatory pracujące w trybie ciągłym (całodobowo). Jest tam ponadto miejsce na montaż aparatury przywożonej przez zewnętrzne laboratoria badawcze. Kontrolę danych przeprowadzają na co dzień właściwe zewnętrzne instytucje (WIOŚ) oraz pracujący w instalacji specjaliści. Oczyszczanie gazów wylotowych powstałych w wyniku spalania to wieloetapowy proces i newralgiczny element całego systemu. Zanieczyszczenia są ograniczane zarówno poprzez zastosowanie odpowiednich urządzeń i technologii, jak i odpowiednie, stabilne prowadzenie procesu technologicznego. Skuteczność zastosowanych metod oczyszczania spalin wynosi – bagatela – 99 procent. System gwarantuje spełnienie surowych norm środowiskowych.

– Instalacja jest dosłownie naszpikowana czujnikami, a nad całym procesem przez całą dobę czuwa obsługa. Stosujemy się do wymagań wszelkich polskich i europejskich norm środowiskowych. Korzystamy z technologii, która całkowicie wyklucza manipulowanie procesem, jego wynikami i nadzorem. Przeciwnicy spalarni czasem wysuwają argument, jakoby spalarnie mogły/omijać filtry w procesie, ale to spowodowałoby – ze względu na technologię – ich zniszczenie! Przeciwnicy wytykają też czasem, że instalacja może mieć 60 godzin w roku, gdy odnotuje przekroczenia norm. W praktyce – to ledwie trzy do pięciu godzin w ciągu roku. Całościowo, wszelkie wskaźniki „świecą się na zielono” i wyniki są (wartościowo) dużo poniżej najbardziej wyśrubowanych standardów emisyjnych. Robimy wszystko, by praca takich instalacji była transparentna. Dodam, że w PreZero mamy „flotę” pięciu tego typu instalacji. Wpadka jakiejkolwiek z nich kładłaby się cieniem na wszystkie. Z tego też powodu prowadzący polskie spalarnie, tak przecież nieliczne na tle rozwiniętej Europy, ściśle ze sobą współpracują i wymieniają się doświadczeniami. Chodzi o to, by stale podnosić jakość, budować zaufanie i nie uczyć się na własnych błędach, tylko na praktyce tych, którzy działają wzorowo. To sprawia, że nasza branża jest godna zaufania – objaśnia szef zakładu PreZero.

Na życzenie miasta spółka jest zobowiązana do informowania o każdej nieprawidłowości, choć w obecnych raportach niemal wszystkie zgłaszane usterki nie są związane z kwestią bezpieczeństwa emisji zanieczyszczeń, tylko pracą całego zakładu. – Raportujemy nawet takie drobiazgi, jak usuwanie nadmiernej warstwy kurzu z elementów elektrycznych. Raporty pozwalają na prześledzenie pracy instalacji przez okrągły rok, dosłownie godzina po godzinie. Ze świecą szukać innych branż tego typu, które byłyby poddane aż tak drobiazgowej kontroli i analizie. Co więcej, dostęp do tego mają władze miasta i mieszkańcy, którym ponadto odpowiadamy na wszystkie przesyłane do nas pytania. Po tylu latach zdobyliśmy zaufanie mieszkańców i nie pytają nas już o sprawy związane z zanieczyszczeniami, tylko o to, czy mogą tu dostarczać odpady na przykład ze swoich firm – mówi Szymon Cegielski.

„Nie bójcie się nowoczesności!”

Wyobraźmy sobie, że mieszkańcy Poznania uwierzyliby przeciwnikom spalarni i zablokowali jej budowę. Jakby dziś wyglądałaby rzeczywistość tego miasta pod kątem gospodarki odpadami? – Musielibyśmy znaleźć instalację, która zagospodarowałaby nasze odpady – a tych w aglomeracji powstaje dziennie ok. 900 ton – zgodnie z obowiązującymi przepisami i normami. W praktyce musielibyśmy wozić odpady po całym kraju, a mieszkańcy płaciliby więcej. To, że mamy spalarnię, pozwala miastu na zapanowanie nad podwyżkami cen za odpady – wskazuje dyrektor ITPOK. – A z czym musielibyśmy się zmierzyć, gdybyśmy w tym momencie zamknęli zakład, do którego dziennie przyjeżdża 160 samochodów z odpadami? Nagle na ulicy zostaje 900 ton odpadów dziennie, z którymi nie ma co zrobić… – uzupełnia.

Co z kolei sądzą o tym mieszkańcy Poznania, z którymi porozmawialiśmy? Wielu już… zapomniało, że w mieście pracuje spalarnia odpadów. Większość jednak akceptuje jej istnienie, a pod jej adresem nie wysuwa żadnych zarzutów. Instalacja stała się już częścią miasta, a jej bezawaryjna praca ucięła wszelkie spekulacje i czarnowidztwo.

Jakie wskazówki dla bielszczan ma Szymon Cegielski, który dobrze się orientuje w kwestii potencjalnej budowy w Bielsku-Białej i dyskusji na ten temat? – Mogę jedynie służyć radą i bazując na posiadanym doświadczeniu zasugerować, by nie obawiali się nowoczesności, z jaką mamy do czynienia w spalarniach tylko dlatego, że o instalacjach krążą nieprawdy. Przeciwnicy operują wybiórczo danymi, a my faktami i raportami z wieloletniej pracy takich instalacji. To twarde dane z rzeczywistej eksploatacji. A te jednoznacznie świadczą o bezpieczeństwie i korzyściach dla wszystkich – przekonuje dyrektor poznańskiego zakładu. – Już dziś widzimy, że te miasta, które szybko zdecydują się na budowę spalarni, unikną problemów z zagospodarowaniem odpadów, gigantycznych kar, logistycznej zapaści i podwyżek. W Europie wszyscy o tym wiedzą, bo lada chwila spalarni będzie już pół tysiąca. Tylko u naszych zachodnich sąsiadów jest ich dzisiaj 96 – dodaje.

Odwiedź wirtualnie spalarnię w Poznaniu – TUTAJ.

Zapoznaj się z prezentacją dotyczącą ITPOK w Poznaniu – TUTAJ.

Komplet informacji o instalacji w Poznaniu znajdziesz na stronie PreZero Zielona Energia – TUTAJ.

Materiał partnerski.

google_news