W najbardziej prestiżowych derbach powiatu cieszyńskiego Piast Cieszyn podejmował Beskid Skoczów. Po emocjonującym spotkaniu, któremu towarzyszyła znakomita atmosfera na trybunach, trzy punkty pojechały pod Kaplicówkę.
Mecz od początku układał się pod dyktando gości. Skoczowianie już w 19. minucie otworzyli wynik, gdy szarżę na polu karnym celnym strzałem sfinalizował Kacper Zątek. Chwilę wcześniej szansę na gola miał Michał Szczyrba, ale jego strzał zastopował golkiper CKS-u Bartłomiej Oleksy. W 29. minucie doszło do groźnej kolizji dwóch zawodników z Cieszyna. Grzegorz Niemczyk i Patryk Skakuj skoczyli do piłki, zderzając się w powietrzu. Mecz został przerwany a obu graczy z ranami głowy do szpitala odwiozła karetka. Po wznowieniu gry spotkanie się wyrównało, ale jeszcze przed przerwą Beskid mógł podwyższyć swoje prowadzenie. Bliski szczęścia był Jakub Krucek, ale w znakomitej sytuacji nie trafił do bramki.
Po zmianie stron gospodarze bardziej ochoczo ruszyli do odrabiania strat. Najpierw Jakub Jeleń zgubił piłkę w polu karnym, chwilę później niecelnie strzelał Ireneusz Jeleń, natomiast uderzenie z przewrotki, jakim popisał się Tomasz Szyper, ze światła bramki wybił bramkarz zespołu gości Konrad Krucek. Starania CKS-u przyniosły efekt w 68. minucie, gdy padł gol wyrównujący. Maciej Kaczmarczyk wyłuskał futbolówkę od obrońcy Beskidu w lewym narożniku pola karnego, następnie zagrał ją wstecz, gdzie celnym uderzeniem z dystansu do remisu doprowadził Ireneusz Jeleń.
Decydująca o losach derbowej rywalizacji okazała się 75. minuta. Za faul przed polem karnym drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Tomasz Szyper. Minutę później rzut wolny pięknym, bezpośrednim uderzeniem zamienił na gola Jakub Krucek. Dał on skoczowianom wygraną 2:1.
– Finalnie najlepszy tego dnia jest wynik, bo daje nam bardzo ważne trzy punkty, zdobyte na trudnym terenie. Do momentu zderzenia graczy drużyny przeciwnej, kiedy mecz przerwano, bo musiała przyjechać karetka, graliśmy perfekcyjnie. Wszystko mieliśmy pod kontrolą, strzeliliśmy gola i stwarzaliśmy sobie kolejne okazje do zdobycia bramki. Po tej przerwie niestety już nie wróciliśmy do naszej gry, natomiast w drugiej połowie troszeczkę się poddaliśmy rywalom, choć wiedzieliśmy doskonale, że właśnie tak Piast będzie grał, czyli zagrywając długie piłki za plecy naszej linii defensywnej. Nie uniknęliśmy przy tym błędu i straciliśmy gola. Na szczęście los się do nas uśmiechnął i perfekcyjnie wykonany rzut wolny przez Jakuba Krucka dał nam zwycięstwo – podsumował zawody Bartosz Woźniak, trener Beskidu.
– Mamy do siebie pretensje o pierwsze dwa kwadranse, bo podeszliśmy do przeciwnika ze zbyt dużym respektem i oddaliśmy mu pole. Mieliśmy zresztą w tym meczu cały czas pod górkę. Najpierw wypadek i kontuzja dwóch kluczowych zawodników, później druga żółta kartka dla naszego gracza, w konsekwencji czerwona i zaraz potem tracimy gola z rzutu wolnego, czyli jakby los nas pokarał podwójnie. Mamy duży niedosyt po tym meczu. Zabrakło nam przede wszystkim tego ostatniego podania, bo mieliśmy dużo przechwytów w środku pola, ale jak ruszaliśmy do ataku, nawet w liczebnej przewadze, to dokonywaliśmy złych wyborów i zagrywaliśmy niedokładnie – powiedział z kolei Kamil Sornat, szkoleniowiec Piasta.