Wydarzenia Bielsko-Biała

Bielsko: Męczarnia na schodach

W tym bloku mieszka prawie czterdzieści lat. Wprawdzie czuje się tu doskonale, ale… stała się jego więźniem. Na wózku inwalidzkim nie jest w stanie się z niego wydostać.

Agnieszka Kanik wprowadziła się do bloku przy ulicy Podchorążych 13 w Bielsku-Białej, gdy tylko go wybudowano. Nie kryje sentymentu do swojego miejsca na ziemi. Tym bardziej, że blok jest bardzo komfortowy – klatka lśni czystością, a dotarcie na dziewiąte piętro umożliwia nowoczesna winda.

PO WYLEWIE

Wszystko zmieniło się trzy lata temu, po wylewie. Bielszczanka nie jest w stanie samodzielnie zrobić kilku kroków, a może się posługiwać tylko jedną ręką. Porusza się tylko na wózku inwalidzkim. – To i tak dobrze, bo cudem uciekłam grabarzowi spod łopaty. Jednak muszę się uczyć chodzić zupełnie od nowa – mówi trochę przez śmiech, a trochę przez łzy. – Rehabilitacja to ciężka praca. Nogi są jak z żelaza.

– Teraz mama średnio co drugi dzień musi wychodzić z domu. Chodzi przecież od lekarza do lekarza. Przyjeżdżamy, by jej pomóc, ale nie zawsze to możliwe, bo mieszkamy poza Bielskiem – mówi syn, Zbigniew Kanik. – Nie tylko muszę wychodzić, ale i chciałabym wychodzić. Niedługo wiosna. Marzę, by czasem wyjść do parku, a nie tylko siedzieć na tym dziewiątym piętrze – dodaje jego mama.

Problemem nie jest ani dziewiąte piętro, ani winda, ani nawet obejście bloku. Przeszkodą nie do pokonania jest siedem wysokich stopni między parterem a poziomem gruntu. Trzeba zaangażować kilka osób, często sąsiadów, by sprowadzić wózek, który uderza w każdy stopień. Dla bielszczanki, osoby wrażliwej, to bardzo stresujący moment. Ma wrażenie, że wypadnie, boi się i każdą taką podróż przypłaca nerwami, bywa, że z bezsilności popłynie łza.

PROŚBA O SZYNY

Mieszkanka poprosiła o pomoc administratora, czyli Spółdzielnię Mieszkaniową „Strzecha”. – Nie chcieliśmy cudów, tylko prostej, najtańszej konstrukcji stalowej – zastrzega Zbigniew Kanik. – W zasadzie prosiliśmy o przywrócenie stanu sprzed lat, bo przecież kiedyś na tych schodach był podjazd, ale po remoncie zniknął. Najlepszym wyjściem byłyby szyny, które można rozłożyć. Gdy się ich nie używa, to się je składa, zamyka na klucz i przylegają do ściany, nie zabierając miejsca. Takie konstrukcje z powodzeniem funkcjonują na przykład w blokach Beskidzkiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Wprawdzie mama w dalszym ciągu musiałaby korzystać z pomocy, ale wejście czy zejście odbyłoby się błyskawicznie, gładko i bez stresu – wskazuje córka, Wioletta Malinka.

W czerwcu 2015 roku bielszczanka straciła nadzieję na zmianę swojego losu. Otrzymała ze „Strzechy” pismo, w którym wiceprezes wskazuje, że nie ma możliwości montażu szyn zjazdowych. Powołał się między innymi na rozporządzenie ministra infrastruktury z 2002 roku w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, w którym podane są maksymalne dopuszczalne nachylenia pochylni montowanych wewnątrz budynku dla osób niepełnosprawnych poruszających się przy użyciu wózków inwalidzkich. – W analizowanym przypadku nachylenie zjazdu zgodnie z przywołanymi wyżej przepisami powinno wynosić maksymalnie 8, a wynosiłoby ponad 50 procent. W związku z powyższym, ze względu na przepisy, a w szczególności mając na uwadze pani i pozostałych mieszkańców bezpieczeństwo, które dla spółdzielni jest najważniejsze, nie możemy wykonać zjazdu poprzez montaż szyn zjazdowych na schodach – stwierdził.

POWRÓT DO TEMATU

– Większe niebezpieczeństwo grozi mamie dzisiaj. Przecież i tak sama by nie zjeżdżała, tylko z asekuracją. Gdy zobaczyłam to pismo ze spółdzielni, to ręce mi opadły, ale zrezygnowaliśmy wtedy z dalszej korespondencji. Jednak patrząc na to, jak mama się męczy, musieliśmy wrócić do tematu – opowiada córka.

Jacek Żołubak, prezes „Strzechy” zapewnia, że jest otwarty na rozmowę z mieszkanką. – Musimy się trzymać przepisów budowlanych, bo to spółdzielnia będzie odpowiedzialna za ewentualne wypadki. Jednak czasem są jakieś odstępstwa od przepisów lub do tematu można podejść w inny sposób. To trudna sprawa. Proszę jednak mieszkankę o ponowny kontakt i zapewniam, że tę kwestię rozważymy dokładnie jeszcze raz – stwierdza.

google_news