Wydarzenia Bielsko-Biała Czechowice-Dziedzice

Był zdrowy ledwie jeden dzień. Marzy, by kiedyś zatańczyć

Zagrać w kosza, a przede wszystkim – zatańczyć na parkiecie – te, wydawałoby się, zwyczajne czynności, to marzenia Michała Czopka. Zdjęcia: Z archiwum M. Czopka

W dniu swojego chrztu był o krok od śmierci. Ratunek przyszedł w ostatniej chwili, ale gronkowiec „pożarł” jego nogę i biodro. Zaczął chodzić – choć z trudem – dopiero po przeprowadzonych w Niemczech operacjach. Teraz bije dla niego ostatni dzwonek na przeprowadzenie operacji, która uchroni go przed wózkiem inwalidzkim. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, dziś 27-letni czechowiczanin spełni swoje marzenie. I zatańczy!

Zarażony gronkowcem

– Był 1992 rok. Przyszedłem na świat jako zdrowy chłopiec – 3 100 gramów, 9 punktów w skali Apgar. Był to pierwszy, a zarazem ostatni wieczór w moim życiu jako zdrowego człowieka – mówi Michał Czopek, mieszkający w Czechowicach Górnych. – Na oddziale noworodkowym zostałem zarażony gronkowcem złocistym, którego już do końca życia będę nosicielem – dodaje. O tym, że życie ich dziecka jest zagrożone, Iwona i Leszek Czopkowie przekonali się 20 kwietnia, gdy chcieli je ochrzcić. A przecież dopiero co zostało wypisane ze szpitala, gdzie ich uspokajano, że problemy, które pojawiły się w szpitalu wkrótce po porodzie były chwilowe. – „»Zobaczyliśmy, że staw biodrowy jest obrzmiały jak balon. Podjechaliśmy do lekarki w Czechowicach-Dziedzicach. Kazała natychmiast zawieźć dziecko do szpitala w Tychach«. Tam stwierdzono, że stan dziecka jest krytyczny i karetką na sygnale ich synek został zawieziony na oddział chirurgii dziecięcej w Gliwicach. »Zapytano nas wręcz, czy nasze dziecko jest już ochrzczone, gdyż ma przed sobą zaledwie parę godzin życia« – opisywała „Kronika Beskidzka” piórem Jolanty Trojanowskiej, cytując rodziców, gdy Michał miał cztery i pół roku.

Michał Czopek po operacji w Niemczech.

– Przebyłem ropne zapalenie stawu biodrowego i kości udowej. Złośliwa bakteria „zjadła” prawie cały staw biodrowy, panewkę i główkę kości udowej, a na domiar złego wywołała posocznicę. Infekcja została opanowana, ale nie był to koniec gehenny. Nie było dla mnie ratunku w kraju. Polska medycyna miała do zaoferowania wózek inwalidzki albo niepewną operację. Po długich staraniach moich rodziców, w drugim i trzecim roku życia przeszedłem w Niemczech dwie skomplikowane operacje. Po spustoszeniu, którego dokonał gronkowiec, lekarze z Niemiec podjęli się rekonstrukcji stawu. Najważniejszy cel został osiągnięty – chodzę. Niestety, moja prawa noga jest krótsza od lewej o około 7 centymetrów – opisuje 27-latek.

Rodzice nie byli w stanie udowodnić przed sądem, że to pszczyński szpital odpowiada za zakażenie gronkowcem złocistym i z kosztownym problemem została sama. A jedyną karę poniosło dziecko. Dość powiedzieć, że operacje w Niemczech pomagał finansować… tamtejszy Czerwony Krzyż.

Podeszwa od dziadka

Gdy był dzieckiem, różnicę w długości nóg rekompensował korek przyklejany do butów przez jego dziadka. – Przez wszystkie lata młodości próbowałem żyć jak moi rówieśnicy, ale już w szkole podstawowej zacząłem dostrzegać swoją odmienność. Spojrzenia kolegów, pytania, zawsze ostatnie miejsce w biegu na 60 metrów… To jednak nie stłumiło mojego młodzieńczego zapału do poznawania świata, zwłaszcza zamiłowania do sportu. Od kiedy pamiętam, moją największą pasją były skoki narciarskie i piłka nożna – stwierdza. Przez kilkanaście lat był ministrantem, a potem lektorem w najstarszej czechowickiej świątyni – kościele św. Katarzyny.

Zdjęcie rentgenowskie pokazuje, jak wielką część kości udowej i stawu biodrowego pożarła bakteria.

Mimo trudności z poruszaniem się, 27-latek skończył studia prawnicze na Uniwersytecie Śląskim, a obecnie pracuje w kancelarii adwokackiej w Bielsku-Białej. Jest w stanie wziąć akta do ręki i udać się na przykład do sądu. Dobrze sobie radzi za kierownicą, choć prowadzenie samochodu wymaga od niego większego wysiłku. Ciągnie go do sportu, choć musi się ograniczać do jazdy na rowerze i pływania. Czasem rzuca do kosza, ale o grze drużynowej nie ma mowy.

Stan jego zdrowia bez kolejnej operacji będzie się tylko pogarszał i nawet o takiej aktywności nie będzie mógł marzyć. – Nieustannie borykam się z lekarskimi błędami przeszłości. Ze względu na budowę stawu, jego ruchomość jest bardzo ograniczona. Z uwagi na znacznie krótszą nogę, moja postawa podczas chodzenia jest bardzo zła. Od dłuższego czasu odczuwam nasilający się, częsty ból w kręgosłupie, zdrowym biodrze oraz kolanach. Z biegiem czasu sytuacja ta może się tylko pogorszyć – biodro ulega ciągłej degradacji – wyznaje.

Ostatnia szansa

Pogarszający się stan zdrowia prędzej czy później spowodowałby, że młody prawnik zostałby przykuty do wózka inwalidzkiego. Ale przystojny i uśmiechnięty mężczyzna chwycił się szansy, którą może dostać od losu. Dzięki głośnej zbiórce pod hasłem „Operacja lub amputacja” dla bielszczanki Natalii Romaniak dowiedział się o metodach leczenia, stosowanych przez Amerykanina, doktora Drora Paley’a. – Postanowiłem na nowo powalczyć o poprawę swojego losu. Na przestrzeni wielu lat poszukiwań i licznych konsultacji nikt nie był w stanie zaoferować mi bezpiecznej i skutecznej metody leczenia. W kwietniu tego roku nastąpił przełom! Natrafiłem na zespół lekarzy, który jest w stanie zdziałać cuda. Zostałem zakwalifikowany do leczenia operacyjnego, którego w Warszawie ma się podjąć znany i ceniony dr Paley. Planowana operacja jest bardzo skomplikowana. Składa się z dwóch etapów: rekonstrukcji stawu biodrowego oraz wydłużenia nogi. To dla mnie ostatnia szansa na uzyskanie sprawności fizycznej, życia bez bólu i strachu o przyszłość. Ze względu na mój wiek jest to ostatni moment, by tego typu rekonstrukcja miała sens – mówi mieszkaniec Czechowic-Dziedzic. 27-latek nie czuje strachu przed takim zabiegiem, choć – mówiąc w skrócie – będzie polegał na wycięciu części kości udowej, której lekarze „polecą” pełnienie funkcji podpory miednicy. – Ufam lekarzom. Boję się tylko tego, że do operacji może nie dojść – wskazuje.

27-latek z doktorem Drorem Paley’em, który obiecuje odzyskanie pełnej sprawności.

Szkopuł w tym, że termin operacji został wyznaczony na wrzesień. Czasu jest niewiele, a kwota potrzebna na jej przeprowadzenie niebagatelna. Kosztorys leczenia zatrzymał się na przeszło 360 tysięcy złotych, a w dalszym ciągu nie wiadomo, czy jakikolwiek grosz dorzuci polska służba zdrowia, z której mężczyzna do tej pory nie miał wielkiego pożytku. – Dla osoby świeżo po studiach, dopiero rozpoczynającej dorosłe życie, jest to kwota nie do uzbierania. Wierzę jednak, że własnymi siłami i staraniami oraz nieocenioną pomocą, którą zaczynają mi udzielać nawet obcy ludzie, osiągnę swoje największe marzenie – poprawię znacząco swój stan zdrowia i ochronię swoje ciało przed jego dalszym, nieuchronnym wyniszczeniem. Jestem na początku drogi do sukcesu – mówi Michał Czopek.

Czechowiczanin rozmarza się, gdy myśli o życiu po operacji. – Po operacji moje nogi będą równe i ciało nie będzie poddawane takim obciążeniom jak dzisiaj. Doktor Paley mówi, że będę mógł nawet biegać i uprawiać inne sporty, bo osiągnę niemal pełną sprawność! – uśmiecha się. – Jeśli się tak stanie, to zacznę grać w piłkę nożną, siatkówkę, koszykówkę, tenisa… Będę chodzić po górach! Chciałbym też sobie pobiegać albo choć szybciej pochodzić. I ubrać normalne buty, bo teraz mogę kupować tylko takie z płaską podeszwą, do których szewc dokleja mi gumę, a do środka wkładkę – opowiada. Jednak przede wszystkim młody mężczyzna chciałby zapisać się na kurs tańca w którejś z lokalnych szkół. – Mógłbym na weselu zatańczyć jak normalny człowiek!

Czechowiczanin nie zna innych butów, niż takie, do których trzeba dorabiać dodatkową podeszwę.

Zbiórka na operację Michała Czopka jest prowadzona na platformie „Siepomaga.pl” pod hasłem „27 lat walki o sprawność. Pomóż mi stanąć prosto na nogach!” (kliknij TUTAJ).

O swojej walce o zdrowie 27-latek pisze na facebookowym profilu pod nazwą „Michał Czopek – By kolejny krok nie był ostatnim” (kliknij TUTAJ).

Na Facebooku można także dołączyć do grupy „BAZAREK -Razem otwórzmy serca ❤dla Michała-licytacje charytatywne” (kliknij TUTAJ).

sdr
navigate_before
navigate_next

google_news
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Karolina
Karolina
1 rok temu

Spotkało mnie to samo. Urodzona w 1993 r w Częstochowie. Zarażona gronkowcem. Jestem do dwukrotnym wydłuzaniu nogi. Obecnie czekam na operację endoprotezy kolana nie mając nawet 30 lat. Całe życie mam pod górkę. Noga zdeformowana. Nie dostaje znikąd nawet złotówki. Nic mi się nie nalezy bo nie robię w pampersy. Odszkodowanie? Szpital powiedział ,że się z tym urodziłam.