Wydarzenia Bielsko-Biała

Bałagan przy Listopadowej. Co dzieje się na podwórzu?

Fot. Marcin Płużek

Proszę przyjechać i zobaczyć, jaki tu bałagan, ile śmieci i dziadostwa… Jeszcze trochę, a będziemy mieć tu plagę szczurów – skarży się redakcji mieszkanka ulicy Listopadowej i wskazuje na zapuszczoną nieruchomość przy tej bielskiej ulicy.

 

Działka nie jest położona przy samej drodze, lecz nieco z tyłu, skryta za budynkiem. Prowadzi do niej krótka gruntowa droga. Dalej jest otwarta na oścież brama. Teren graniczy bezpośrednio z murem zabytkowego cmentarza ewangelickiego. Miejsce jest niewidoczne z ulicy, można by rzec – nieco schowane. Na terenie stosunkowo niewielkiej działki stoi zamknięty na głucho murowany budynek w formie baraku. Jest też otwarta wiata wypełniona po dach workami i odpadami. Worki oraz resztki budowlanych bloczków zalegają też na podwórzu przed wiatą. Obok stoi wrak samochodu osobowego. Wszędzie walają się butelki i potłuczone szkło.

To właśnie te worki z niewiadomą zawartością wzbudzają największy niepokój naszej rozmówczyni. – Teren nie jest zamknięty, więc często widuję tam dzieci. Biegają po tych workach, wchodzą do wiaty, bawią się między tymi śmieciami, a my nie wiemy, co to jest – tłumaczy. Dodaje, że sama widziała, jak wieczorami wyładowywano tam z dostawczego samochodu wypchane czymś worki. – Tyle się teraz mówi o niebezpiecznych odpadach składowanych byle gdzie, a tu w środku miasta, pomiędzy wielorodzinnymi budynkami, ktoś urządził sobie wysypisko śmieci – oburza się.

Przez całe dekady w tym miejscu funkcjonował zakład kamieniarski. Był znany w całym mieście, mówiło się „kamieniarstwo przy Findera”, bo tak niegdyś nazywała się dzisiejsza ulica Listopadowa. Z wyjaśnień spotkanego na miejscu, mieszkającego w pobliżu mężczyzny, wynika że zakład został zamknięty kilka lat temu, gdy prowadzący go kamieniarz przeszedł na emeryturę. Od tego czasu nie jest tam prowadzona działalność gospodarcza – przynajmniej widoczna gołym okiem.

Jak ustaliliśmy, przez dwa lata od likwidacji zakładu kamieniarskiego brama była zamknięta, nie dało się tam wejść. – Z tego, co wiem, teren wynajmował jakiś mężczyzna, który urządził tam magazyn – dodaje skarżąca się na panujący na działce nieporządek kobieta. Jednak potem coś się zmieniło i od tego czasu teren nie jest zabezpieczony. Przez otwartą bramę każdy może tam wejść. A zalegających tam odpadów cały czas przybywa.


Przeczytaj także: Biurko regulowane elektrycznie – wygodne i ergonomiczne rozwiązanie dla Twojego biura

promocja


Sądząc po ilości pustych butelek można przypuszczać, że to zaciszne miejsce służy też za pijacką melinę, choć nie wiadomo nic o tym – a przynajmniej nasi rozmówcy o tym nas nie informowali – aby miałoby tam dochodzić do jakichś ekscesów. Jednak już sam stan nieruchomości i gromadzone tam odpady na tyle zaniepokoiły okolicznych mieszkańców, że o sprawie powiadomili straż miejską. Strażnicy pojawili się tam w już listopadzie ubiegłego roku. Co prawda nie sprawdzali, co znajduje się w workach, lecz przynajmniej szybko ustalili, do kogo należy teren. Nie jest bowiem bezpański. To własność… gminy zarządzana przez Zakład Gospodarki Mieszkaniowej. I to właśnie tam straż miejska przekazała sprawę do wyjaśnienia.

Pytamy więc w ZGM. Ireneusz Kiecak, dyrektor bielskiego ZGM twierdzi, iż jego podwładni już się tym zajęli. Z jego wyjaśnień wyłania się jednak nieco inny obraz tego, co dzieje się przy ulicy Listopadowej, niż wynika to z obserwacji okolicznych mieszkańców. W 2021 roku, po tym jak dzierżawca prowadzący tam zakład kamieniarski zrezygnował z wynajmu, nieruchomość tę wydzierżawił od ZGM kolejny przedsiębiorca, też na działalność gospodarczą. Płaci czynsz, więc dla ZGM – mówiąc w uproszczeniu – osoba ta cały czas użytkuje nieruchomość. Gdyby nie skarga mieszkańców oraz idące za tym działania straży miejskiej, ZGM nie miałby powodu interesować się tym, co dzieje się na tej działce. Gdy jednak dotarło pismo od straży miejskiej, na miejsce udali się pracownicy, aby rozeznać temat. Skontaktowali się również – z początkiem roku – z najemcą w celu wyjaśnienia przyczyn panującego tam bałaganu. – Z tego, co mówił wynikało, że choć brama wjazdowa nie jest zamknięta, to prowadzi on cały czas na tym terenie działalność gospodarczą i te wszystkie worki oraz inne zalegające materiały budowlane są tego efektem. Nawet ten „wrak” samochodu, to ponoć nie żaden „wrak”, lecz zabytkowe auto czekające na lepsze czasy – tłumaczy dyrektor Kiecak.

Dyrektor dodaje jednak, że wynajmujący zobowiązał się do końca kwietnia usunąć z terenu nieruchomości wszystkie niepotrzebne odpady i śmieci.

google_news