Wydarzenia Sucha Beskidzka Wadowice

Nasze drogie śmieci

W Jordanowie z początkiem lutego wysoko w górę poszybują stawki za odbiór odpadów. Mimo to ponoszone przez mieszkańców opłaty nie wystarczą, by zapłacić wywożącej śmieci firmie. Niemałą kwotę miasto dołoży z własnej kasy. Ale nie musiało tak być – do zaistniałej sytuacji doprowadziła seria błędnych decyzji. Do sporej podwyżki doszło też w gminie Tomice, tam jednak należy się cieszyć, że nie jest ona wyższa…

Od 1 lutego mocno wzrośnie opłata ponoszona przez mieszkańców Jordanowa za wywóz śmieci. Miesięczna stawka od osoby oddającej posortowane odpady wyniesie 10 zł. Do tej pory była ona o 3 zł niższa. Gdy ktoś nie chce się bawić w segregowanie, będzie musiał płacić 20 zł miesięcznie, zamiast dotychczasowych 14 zł. Dla porównania w gminie wiejskiej Jordanów od początku tego roku miesięczna stawka za wywóz śmieci wynosi 6,50 zł od osoby, jeśli odpady są zbierane w sposób selektywny, a 13 zł, gdy są niesegregowane. W sąsiedniej gminie Bystra-Sidzina opłaty te wynoszą odpowiednio 5 i 15 zł.

Śledząc historię przetargów na odbiór i zagospodarowanie odpadów komunalnych z zamieszkanych nieruchomości na terenie Jordanowa, łatwo można się przekonać, że do podwyżki wcale nie musiało dojść. Pierwszy z ogłoszonych w 2016 roku dotyczył wywozu śmieci przez dwa lata – od początku 2017 do końca 2018 roku. Z trzech złożonych w przetargu ofert najkorzystniejsza cenowo opiewała na kwotę 336,5 tys. zł rocznie. Była tylko nieznacznie wyższa od kwoty 300 tys. zł, którą miasto zamierzało przeznaczyć na realizację zadania. I gwarantowała mieszkańcom, że przez dwa kolejne lata będą płacili za śmieci tyle samo. Ale burmistrz Iwona Bilska unieważniła przetarg. Tak samo postąpiła z kolejnym. Podpisaniem umowy zakończył się dopiero trzeci, w którym najtańsza oferta wynosiła 365 tys. zł. Choć wyższa od tej z pierwszego przetargu, wystarczyła do utrzymania stawek obowiązujących w roku 2016. Ale tylko przez 12 miesięcy, bo trzecie postępowanie miało na celu wyłonienie wykonawcy, który będzie zajmował się odbiorem i zagospodarowaniem odpadów wyłącznie w roku 2017.

Tamte doświadczenia niewiele nauczyły jordanowską burmistrz. Choć ewidentnie wynikało z nich, że ponawianie przetargów nie prowadzi do obniżki cen proponowanych przez firmy, tym razem popełniła dokładnie te same błędy, co przed rokiem. Unieważniła pierwszy przetarg, w którym najkorzystniejsza oferta wyniosła 466,5 tys. zł rocznie, a także kolejne dwa, z najniższymi oferowanymi kwotami sięgającymi 460 i 479 tys. zł. Zdecydowała się natomiast na usługi jedynej firmy, która wzięła udział w czwartym postępowaniu i zażądała ceny 648 tys. zł! Aby zapłacić rocznie taką sumę wykonawcy, miesięczna stawka od osoby za wywóz odpadów segregowanych musiałaby wynieść 13,5 zł, a tak kolosalna podwyżka byłaby nie do przyjęcia dla jordanowian. Dlatego radni zadecydowali, by opłatę ponoszoną przez ludzi ustalić na poziomie 10 zł, a brakującą część kwoty pokryć z budżetu miasta.

W efekcie wszyscy są niezadowoleni – mieszkańcy dlatego, że podwyżka i tak jest wysoka, a samorządowcy z powodu konieczności dopłacenia do kosztów odbioru i zagospodarowania odpadów ponad 174 tys. zł, które można by było przeznaczyć na jakąś niewielką, lecz potrzebną inwestycję. – Dołożyłam wszelkich starań i z najwyższą starannością prowadziłam postępowanie. W ubiegłym roku nie byłam w stanie przewidzieć tegorocznej sytuacji na rynku, a inne gminy w tym samym czasie rozstrzygały przetargi na korzystniejszych warunkach – krótko stwierdziła burmistrz Iwona Bilska, gdy poprosiliśmy o wyjaśnienie motywów jej działania. Zwróciła też uwagę, że oferta firmy, która wygrała końcowy przetarg, w żadnym wcześniejszym z 2017 roku nie była niższa od tej ostatniej. To prawda, ale były przecież inne, korzystniejsze…

Do dużej podwyżki doszło również w gminie Tomice w powiecie wadowickim. Nowa, obowiązująca od stycznia stawka za wywóz odpadów selektywnie zbieranych wynosi tam 8 zł miesięcznie od osoby (w ubiegłym roku było 6 zł). Dla mieszkańców, którzy nie segregują śmieci, opłata wzrosła z 13 do 16 zł. Tam jednak realia okazały się inne. W tej gminie unieważnianie przetargów oraz ogłaszanie nowych okazało się całkiem dobrą taktyką, dzięki której rzeczywiście udało się wyłonić najtańszą firmę. Do pierwszego postepowania przystąpiła tylko jedna, która za realizację usługi chciała otrzymać niebotycznie wysoką kwotę prawie 1,2 mln zł rocznie, podczas gdy władze gminy planowały przeznaczyć na ten cel nieco ponad 500 tys. zł.

Najkorzystniejsza oferta w drugim przetargu wynosiła ponad 758 tys. zł, a dopiero w trzecim udało się uzyskać kwotę, która wydawała się do przyjęcia – 596 tys. zł. Radni zastanawiali się, czy obciążać mieszkańców pełnymi kosztami odbioru i zagospodarowania odpadów, czy raczej wprowadzić dopłatę z budżetu gminy. Aby zachować ubiegłoroczne ceny, musiałaby ona wynieść ponad 148 tys. zł, natomiast przy podwyżce o złotówkę (w przypadku śmieci zbieranych selektywnie) wystarczyłoby dofinansowanie w wysokości 65 tys. zł. Ostatecznie jednak prawie wszyscy radni zagłosowali za podniesieniem stawek do 8 i 16 zł. Tylko jeden wstrzymał się od głosu. Samorządowcy zachowali zniżkę dla dzieci z tych wielodzietnych rodzin, które segregują odpady. Ale nie jest już ona tak duża, jak w minionym roku. Wtedy było to 50 procent normalnej stawki. Teraz miesięczna opłata za każdą latorośl posiadającą Kartę Dużej Rodziny wynosi 5 zł. 

google_news