Wydarzenia Bielsko-Biała

Zmora bielskich blokowisk

Każdej zimy powraca problem osób bezdomnych, koczujących na klatkach schodowych bloków mieszkalnych. Dla lokatorów są utrapieniem i powodem do obaw. Tymczasem stanowisko służb porządkowych w tej sprawie można sprowadzić do jednego stwierdzenia: ci ludzie mają prawo tam przebywać.

prawa znana jest od lat zarówno władzom spółdzielni mieszkaniowych, jak i pracownikom pomocy społecznej oraz policji i straży miejskiej. Wszyscy jednak bezradnie rozkładają ręce twierdząc, że w tym przypadku nie mogą nic zrobić. Nocujące na klatce schodowej osoby nie popełniają żadnego wykroczenia. W większości bloków mieszkalnych w Bielsku-Białej przy drzwiach wejściowych zamontowane zostały domofony i teoretycznie do środka może dostać się wyłącznie ktoś do tego uprawniony. Praktyka pokazuje jednak, że takie zabezpieczenia łatwo obejść. Wystarczy, że ktoś nie domknie drzwi lub wpuści do środka obcą osobę, nie sprawdzając z kim ma do czynienia. Nieproszeni goście zachowują się czasami karygodnie. Załatwiają na klatkach schodowych potrzeby fizjologiczne, śmiecą, niszczą infrastrukturę budynku. Ich wygląd i zachowanie zazwyczaj nie wzbudzają zaufania, podobnie jak stan higieny. Nie ma się więc co dziwić, że lokatorzy budynków nie życzą sobie takich wizyt. Ale władze spółdzielni mieszkaniowych – jak wynika z docierających do nas informacji – umywają ręce i przerzucają ciężar walki z bezdomnymi na barki mieszkańców. W większości spółdzielni mieszkaniowych przygotowano wytyczne dla lokatorów, z których wynika, iż w przypadku stwierdzenia obecności w budynku osób bezdomnych nie powinno się tym zawracać głowy spółdzielni, lecz od razu dzwonić na policję albo straż miejską.

Służby niechętnie podejmują takie interwencje, bo nie dochodzi do naruszenia prawa. Jak wyjaśniono nam w bielskiej komendzie straży miejskiej klatka schodowa, jak i inne ogólnodostępne pomieszczenia w blokach mieszkalnych, traktowane są jak miejsca publiczne.

Obecności tam osób bezdomnych nie można więc traktować jako naruszenia miru domowego. Bezdomnych nie można ot tak usunąć z budynku. Taka interwencja jest możliwe jedynie w sytuacji, gdy osoby te są pijane, wszczynają awantury, zachowują się agresywnie. Wtedy są przewożone najczęściej na izbę wytrzeźwień lub do policyjnego aresztu. Jeśli zachowują się spokojnie – a bardzo często tak właśnie jest – jedyne co mogą zrobić funkcjonariusze to poinformować bezdomnego, jaka pomoc socjalna mu przysługuje i gdzie może udać się na nocleg. Mundurowi mogą nawet zaoferować podwózkę do noclegowni, ale czy bezdomny skorzysta to już zależy od niego.
Miasto wydaje sporo pieniędzy, aby zapewnić bezdomnym dach nad głową oraz ciepły posiłek. Nikt, kto poprosi o nocleg, nie zostanie odesłany z kwitkiem – usłyszeliśmy w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej. Nie trzeba przy tym być podopiecznym tej instytucji. Przyjść przenocować można wprost z ulicy. Miasto dysponuje noclegownią dla mężczyzn przy ulicy Żywieckiej (w czasach pandemii można tam przebywać przez całą dobę), noclegownią dla kobiet w schronisku dla bezdomnych przy ulicy Stefanki oraz dodatkowymi miejscami noclegowymi zorganizowanymi przy ulicy Filarowej. Dla nikogo nie zabraknie więc miejsca. Można wziąć prysznic, coś ugotować, wyprać ubranie. Czemu więc bezdomni wciąż koczują na mieście? O to trzeba by zapytać każdego z osobna. Można usłyszeć bardzo różne, czasami zaskakujące odpowiedzi. Jeden zapytany o to przez nas jegomość, odparł bez zastanowienia, iż z noclegowni nie korzysta, bo tam kradną. Inny skarżył się na chrapanie współlokatorów. Jednak głównym powodem wydaje się co innego. Osoby przebywające w noclegowni muszą poddać się rygorowi wynikającemu z panujących tam zasad i regulaminów, a nie wszystkim to w smak. Wolą żyć na własnych zasadach. Co więcej, aby zostać przyjętym na nocleg, trzeba być trzeźwym. To sprawdzane jest bardzo rygorystycznie, osoby pijane czy nawet tylko „podchmielone” nie są wpuszczane. Wielu bezdomnych nie umie zrezygnować z alkoholu. Ten wybór nierzadko kończy się dla nich tragicznie. Każdy jest jednak panem swojego losu i może żyć tak jak uważa, jeśli tylko nie wchodzi w konflikt z prawem. Nikomu na siłę pomóc nie można. Czemu jednak z tego powodu mają cierpieć mieszkańcy bloków?

google_news
12 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
państwo toaletowe
państwo toaletowe
3 lat temu

O co ten wrzask? Jak sąsiad latami hałasuje, bo ma dziadowską podłogę – po remoncie – , na której prowadzi nielegalną działalność produkcyjną, to służby też mówią, że to nie ich sprawa. Podobnie, jak odpowiedzialnych za hałas komunalny, nadzorców budowlanych, tych z sanepidu i spółdzielni, bo to oni również za ten hałas odpowiadają. Odpowiadają za to trzy instytucje, czyli, jak to w pislandzie… nie odpowiada, podobnie, jak z bezdomnymi w blokach … NIKT!

mieszkaniec blokowiska
mieszkaniec blokowiska
3 lat temu

Sprawa jest do szybkiego załatwienia. Wywieźć do Oświęcimia i rozwiązać kwestię ostatecznie.

MT
MT
3 lat temu

Ciebie wywieźć w pierwszej kolejności.Za poglądy.

TakiJeden Jegomosc
TakiJeden Jegomosc
3 lat temu

ale piszesz o sobie?? nie wiem jak można sobie tak źle życzyć…

Anna
Anna
3 lat temu

wstyd naprawdę wstyd żeby coś takiego wypisywać!!!

madam
madam
3 lat temu

widze, że jak chodzi o parkingi to mieszkańcy osiedli krzyczą to nasz teren, ale jak chodzi o klatki schodowe to juz miejsce publiczne ha ha

Edgar
Edgar
3 lat temu

klatka schodowa jest własnościa wspólną lokatorów członków wspólnoty mieszkaniowej lub spółdzielni mieszkaniowej,mieszkańcy muszą dbać o nią jako wspólna włsaność i solidarnie ponoszą koszty jak sprzątanie,naprawy,remont malowanie ect-co jest uwzględnione w opłacie mieszkaniowej-nie jest to więc “miejsce publiczne” jak ulica,przejście podziemne,plac miejski,teren urzędu miejskiego,stacja kolejowa ect.
MIejsce to podlega takim samym przepisom o ochronie jak wydzielona własnosć prywatna we wspólnocie mieszkaniowej lub spółdzielni.

Hermenegilda
Hermenegilda
3 lat temu

Czy rzeczywiście bezdomnych należy nazywać zmorą a nie nierozwiązanym wstydem?

kamyk
kamyk
3 lat temu

Informuję tzw. służby porządkowe, że “blokowiska” to teren prywatny. Własciciele tego terenu mają prawo ustalać zasady przebywania na tym terenie.

Radek
Radek
3 lat temu
Reply to  kamyk

Racja, ale te ustalenia nie są powszechnie obowiązującym prawem.

Maciej
Maciej
3 lat temu
Reply to  kamyk

Moja mama ustaliła, że w naszym domu śmieci wynoszę ja z bratem. Jeśli któryś z nas tego nie zrobi to według Ciebie “kamyk” można wezwać tzw. służby?

kamyk
kamyk
3 lat temu
Reply to  Maciej

Cóż, jak widzę, nie nauczyli w szkole czytać ze zrozumieniem.